poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział 3


Pobiegłam do pokoju przebrać się. Nie mogłam jechać w samym szlafroku. Zastanawiałam się czy dobrze robię ufając Kai'owi. Ale trudno, jak wcześniej stwierdziłam... najwyżej zginę.

W końcu zeszłam na dół i wsiadłam do samochodu. Kai już na mnie czekał. Moich udawanych rodziców nie było już w domu. Miałam tylko nadzieję, że dowiem się o co w tym wszystkim chodzi. Chciałam dowiedzieć się o co chodziło mu, kiedy mówił, że ma coś nadejść. Nie wdziałam jednak jak o to zapytać. W sumie i tak by mi o tym pewnie nie opowiedział. Chciał, żebym sama do tego doszła czytając tą księgę. W momencie, w którym o niej pomyślałam wyjęłam z kieszeni fotografię. Przyjrzałam się jeszcze raz napisowi na odwrocie.
- Pewnie ciekawi cię kim była C? - Spojrzał w moją stronę. Pokiwałam jedynie głową. - Otóż C. była twoja babką. Przed twoim wypadkiem, pozwalała ci czytać księgę. Ale był jeden warunek. Nie mogłaś nikomu powiedzieć o tym, ze nawet ją widziałaś, ani opisać jej w pamiętniku. Fotografię wsadziła do pamiętnika zaraz po tym jak dowiedziała się, że nic nie pamiętasz. Miała nadzieję, że wcześniej do niego zajrzysz. Chciała, żebyś wcześniej mogła się do tego wszystkiego przygotować... Gdybym jej na to pozwolił nie doszło by do wypadku.. to moja wina.. przepraszam Lili.
- Nie masz za co przepraszać. Kai... to nie twoja wina. - było mi go żal. Kai na prawdę obwiniał się za mój wypadek. Nie wiedziałam co mam robić. Zmienić temat, czy starać się go pocieszyć. Po chwili namysłu postanowiłam czegoś się o nim dowiedzieć, najwyżej nie odpowie i całą drogę będziemy milczeć.
- Kai, mógłbyś mi coś o sobie opowiedzieć? Nie wiedzieć skąd wiesz wszystko o mnie, więc ja chyba też mogę wiedzieć coś o tobie. Chociaż kilka małych szczegółów. - Zmusił się do uśmiechu.
- No dobrze. Więc mam w teorii niecałe trzydzieści lat, a tak na prawdę sześćdziesiąt pięć. Urodziłem się w Japonii, dokładnie w Tokio. Oprócz siostry nie miałem nikogo, dopóki nie dowiedziałem się kim tak na prawdę jestem. Teraz nie utrzymuje z Yuką żadnych kontaktów. Gdybym choć przez chwilę z nią rozmawiał uznali by mnie za zdrajcę.
- Dlaczego? Zrobiła coś nie tak?
- Z Yuką mieliśmy tylko wspólnego ojca. Moja matka zmarła jak miałem trzy lata. Ojciec znalazł sobie drugą i stąd wzięła się Yuka. Jej matka nie pochodziła z naszego świata, była zwykłym człowiekiem. Dlatego siostra była półkrwi. "Połówki" mają określoną moc i nie powinny otrzymać innej. Z nią było inaczej, dostała dodatkowo moce po ojcu. Rada zdecydowała, że pozwolą jej żyć wśród nas ale warunkiem było, że miałem mieć ją ciągle na oku. Za dobre sprawowanie i na prawdę duże zaangażowanie w walkę mianowałem ją na dowódcę swoich wojsk. Wszystko szło dobrze aż do pewnego dnia. Okazało się, że Yuka nie tylko ma moce, o których wszyscy wiedzieli, ale też inne które posiadały pozostałe dwie wspólnoty. Najgorsze było to, że tylko jedna postać mogła mieć takie moce.. Yuka okazała się być diabłem. - W tym momencie zamilkł. Widać było, że mówienie o siostrze sprawia mu ból. Chciałam go jakoś zrozumieć, ale nie było łatwe postawić się na jego miejscu. Na pewno chciał jakoś jej pomóc, ale nie mógł. Z tego co mówił, wynikało, że był kimś ważnym, może nawet jakimś władcą. Nie chciał pewnie zawieść innych, tych, którzy w pełni mu zaufali, tych nad którymi sprawował władzę. Ciekawiło mnie jak wygląda jego świat... w sumie to też mój świat... Nowe życie, przyzwyczajanie się do nowych zasad. Z jednej strony coś mnie do tego ciągnęło a z drugiej chciałam, żeby to wszystko okazało się zwykłym snem.

Po chwili byliśmy na miejscu. Budynek, przed którym stałam wyglądał na dość stary, ale za to był bardzo zadbany. Z prawej strony była dość spora, półokrągła weranda, nad którą znajdował się zielony dach. Moją uwagę przykuły okna na poddaszu. Były one zabite deskami. Tylko czemu? Może tam znajdowała się księga.

Kai zawołał mnie do środka. Postanowiłam się trochę rozejrzeć. Chciałam mniej więcej wiedzieć gdzie co się znajduje, bo pewnie nie spędzimy tu jednego czy dwóch dni tylko więcej. Po lewej stronie znajdowała się dość spora kuchnia połączona z jadalnią, obok nich niewielka sypialnia. Po prawej salon i łazienka. Przede mną stały kręte schody prowadzące na strych. Od razu ruszyłam w ich stronę.
- Wyczułam jakąś olbrzymią, złą siłę. To najprawdopodobniej Yuka. - Odezwał się nieznany, kobiecy głos. Nieco przestraszona odwróciłam się w jej kierunku. Miała czarne długie włosy. Tak samo jak Kai miała skośne oczy, jednak dużo delikatniej niż on. Była mniej więcej mojego wzrostu, a wiek... po tym co Kai powiedział mi w samochodzie ciężko było mi go określić. - Nie przejmuj się moją obecnością. Znalazłam się tu, żeby ostrzegać was przed niebezpieczeństwami. Nie może ci nawet spaść włos z głowy. A tak w ogóle, to jestem Kaori. - uśmiechnęła się delikatnie. Dalej byłam lekko zszokowana nagłym pojawieniem się dziewczyny, ale jakoś odwzajemniłam uśmiech.
- Jeśli chcesz to możesz już iść na górę. Jak się pewnie domyśliłaś księga tam jest. - Przytaknęłam i ruszyłam w stronę schodów. Po chwili byłam już na górze. Bez trudu znalazłam księgę. Wszystko wyglądało tak jak na fotografii. Podeszłam do niej i dokładnie przyjrzałam się okładce. Była zrobiona z twardego materiału, po środku znajdowało się pięć znaków ułożonych w okrąg. Otworzyłam delikatnie na pierwszej stronie bojąc się, że mogę ją zniszczyć. Widniał na niej napis:

Dwie społeczności od wieków walczące
Światło i Mrok 
a Żywioł między nimi.

Otworzyłam ją na kolejnej stronie. na samej górze widniał dość spory napis : ŻYWIOŁ, a zaraz pod nim krótki opis. Nim zaczęłam czytać usłyszałam dziwny dźwięk. Automatycznie odwróciłam się. Znów ją ujrzałam. Stałam na przeciw lustra, a zaraz za moim odbiciem ona. Chwyciłam księgę i zaczęłam się cofać. Ona ruszyła w moim kierunku. Po chwili znalazła się przed moim odbiciem. Serce przyspieszyło mi ze strachu. W końcu Zjawa stanęła przede mną. Już nie dzieliło nas lustro. Strach powoli mnie opuszczał.
- Witaj ponownie Lili. - Zjawa uśmiechnęła się do mnie.
- Nie oddam ci księgi ! - rzuciłam szybko. Ona tylko się roześmiała.
- Kochana, ona nie jest mi potrzebna. Mam swoją. Zamiast księgi wolę ciebie, chcę żebyś mi pomogła. - Cały czas się uśmiechała. Strach powoli wracał zamieniając się w panikę.
- Zostaw ją Sauda. - Spojrzałam ostrożnie w lustro, miałam nadzieję, że zobaczę odbicie nieznajomej kobiety. Miała około metr siedemdziesiąt, czarne jak węgiel włosy. Jej oczy.. były nieco skośne a ich kolor był dziwny. Przypominały oczy jakiegoś jaszczura. Na prawym ramieniu widniał tatuaż przedstawiający smoka. W prawej dłoni trzymała miecz skierowany ku zjawie. Jego rękojeść przedstawiała dwie smocze głowy. Po chwili znów przenosiłam wzrok na jej twarz. Bardzo przypominała mi Kai'a. Czy to była Yuka, jego siostra? Jeśli tak, to czemu mnie broniła przed zjawą? Czy ona nie jest czasem Diabłem? 
Myśli kłębiły mi się w głowie. Nie wiedziałam co mam robić. Jednak fala zaufania do niej przeważała nad wszystkim.
- Liliano, weź księgę i uciekaj. Ja się nią zajmę. - Przytaknęłam i cofnęłam się w kierunku okna. Jeszcze chwile przypatrywałam się obydwu kobietom. Jedna i druga wyglądały jakby na prawdę się nienawidziły. Każda z nich miała w sobie coś demonicznego. Azjatka spojrzała na mnie i skinęła głową. W tym momencie otworzyłam okno i wyskoczyłam, natomiast ona ruszyła na swoja przeciwniczkę. Spadłam z dość dużej wysokości, straciłam przytomność...

4 komentarze:

  1. gysiczku ! ;3

    rozdział , rzeczywiście zapiera dech w piersiach , nie mogłam wręcz oderwać wzroku od tego ... jest zarazem intrygujący i taki tajemniczy .. pojawiły się też nowe postacie co jeszcze bardziej staję się ciekawsze .
    lili wygląda na dość zagubioną osobę lecz bardzo inteligentną również ...
    pisz szybko kolejną cześć ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj! Bardzo spodobało mi się Twoje opowiadanie :). Pojawia się wiele tajemnic, a kiedy opisywałaś zjawę z lustra miałam ciarki na plecach. Twoja historia zaciekawiła mnie. Mogłabyś powiadamiać mnie o nowych rozdziałach? Pozdrawiam i dodaję do linków: fivedevils.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Noooo ;D Wciągające się robi to twoje opowiadanko ;D Nawet mój laptop był najwyraźniej pod wrażeniem ;D Przestraszył się zjawy i zemdlał (czyt. padła bateria) ;D

    OdpowiedzUsuń