Ocknęłam się w jakimś dziwnym miejscu. Przypominało mi jaskinię. Rozejrzałam się dookoła. Oprócz pustych skalistych ścian nie było nic. Podniosłam się niepewnie z miejsca na którym leżałam. Było to posłanie zrobione na płaskiej skale. Leżał na niej dość gruby materac z puchową poduszką i kołdrą.
Byłam zdezorientowana. Kompletnie nie wiedziałam gdzie jestem i przede wszystkim jak się tu znalazłam. Jednak najgorsze było to, że nie miałam przy sobie księgi. Zaczęłam panicznie rozglądać się po pomieszczeniu w poszukiwaniu jej. Zrzuciłam ze skały posłanie, na którym spałam, zajrzałam za każdy kamień znajdujący się w tej części jaskini.
- Szukasz czegoś? - Spytał, wyraźnie rozbawiony, męski głos. Podskoczyłam ze strachu. Odwróciłam się i wbiłam plecami w najbliższą ścianę. Nieznajomy mężczyzna stał w wejściu śmiejąc się ze mnie. Odgarnęłam włosy z twarzy żeby lepiej mu się przyjrzeć. Miał niecałe metr osiemdziesiąt wzrostu, krótkie blond włosy i szaro zielone oczy. Nie były skośne jak u poprzednio poznanych ludzi, miał raczej europejskie rysy. Do tego ten zabójczy uśmiech... Zdenerwowanie szybko mi minęło.
- Kim jesteś? I czemu śmiesz mnie straszyć?! - Spytałam, na co on zareagował jeszcze większym śmiechem.
- Przepraszam Lili, nie chciałem. Mogłem przewidzieć, że po ostatnich wydarzeniach będziesz się bała wszystkiego, nawet własnego cienia.
- Bardzo zabawne! - Odpowiedziałam ze wściekłością, a on dalej się ze mnie nabijał. - Odpowiesz łaskawie na moje pierwsze pytanie?
- Jestem przyjacielem Yuki. Mam na imię Daniel - Uśmiechnął się szeroko. - A co do twojej zguby, to nie musisz się martwić. Jak już przestaniesz się na mnie wściekać pokaże ci gdzie się znajduje i jeśli będziesz chciała to pomogę ci ją przeanalizować. Yuce zależy, żebyś jak najszybciej się ze wszystkim oswoiła.
- Dobra, już się nie gniewam. Ale muszę trochę ochłonąć. - Skinął głową i wyszedł. Ja zabrałam się za poprawianie zniszczonego przeze mnie "wystroju".
Po chwili postanowiłam wyjść. Daniel siedział na skale przy wyjściu z jaskini. Była bardzo skupiony, najwidoczniej myślał o czymś bardzo ważnym.
- I jak? Gotowa na zapoznanie się z ciemną stroną mocy? - spytał i odwrócił się w moją stronę. Przytaknęłam głową. Wstał i ruszył w stronę jakiegoś przejścia. Poszłam za nim i usiadłam obok kamiennego stołu, przy którym siedział.
- Nie chcę być wścibska... ale widzę, że cię coś trapi. Jeśli chcesz...
- To nic takiego. - Przerwał mi gwałtownie. - Zabierzmy się do roboty.
Wyjął księgę spod stołu i otworzył na pierwszej stronie. Po chwili zaczął mówić.
- Słuchaj uważnie, żebym nie musiał się powtarzać, jeśli czegoś nie zrozumiesz od razu pytaj. Nie może być żadnych niejasności. Co jakiś czas poznasz osoby, które będą cię szkolić w praktyce. Ja niestety mogę pomóc tylko przy teorii. Rozumiemy się? - Przytaknęłam głową. Daniel robił wrażenie, że nie wierzy w to, że wszystko opanuję. - Więc tak. Na pierwszej stronie masz wypisane społeczności nieśmiertelnych: Światło, Mrok i Żywioł. Każda ze społeczności ma swojego guru, czy jak wolisz przewodnika. Przewodnikiem Mroku jest Diabeł, aktualnie Diabłem jest Sauda. Światło za przewodnika ma Anioła, a Żywioł Matkę naturę, chociaż zdarzali się też mężczyźni na tym stanowisku. Dlatego też, zwykli ludzie dalej ich tak nazywają, a my zmieniliśmy to na Pana Żywiołów. Teraz żywiołami nie panuje nikt.
- Jak to nikt? - Przerwałam mu szybko. - Nie ma jakiegoś zastępcy czy coś?
- Nie, i takie coś jak zastępca tu nie istnieje. No chyba, że w wojsku. Każdy z przewodników po śmierci odradza się nowo narodzonym ziemskim dziecku. Nikt inny nie może ich przejąć i żaden z z członków społeczności nie może się narodzić w ten sposób. Tak więc Pana Żywiołów na razie nie ma bo się właśnie szkoli. - Spojrzał na mnie z delikatnym uśmiechem nie ukazującym entuzjazmu.
- A w takim razie kto jest Aniołem?
- Jakby ci to powiedzieć... Właśnie cię szkoli i zastanawia się jak szybko skończy się szkolenie. - Zamilkł na chwilę. Po chwili przerzucił kartkę i kontynuował. - Przejdźmy do omawiania reszty. Każda społeczność dzieli się na poszczególne królestwa. Żywioł podzielony jest na Królestwo Wiatru, Królestwo Wody, Królestwo Ziemi, Królestwo Pioruna oraz Królestwo Ognia. Jak sama nazwa wskazuje, na czele każdego z nich stoi Rodzina Królewska, która jako jedyna może wychowywać swoje dzieci na terenie Świata Nieśmiertelnych. Jak już jesteśmy przy dzieciach. Każdy, nie ważne czy to Król czy zwykły członek społeczności, może mieć maksymalnie dwójkę dzieci. Dlatego też zdrady bardzo szybko wychodzą na jaw. Ale idźmy dalej. Każde z Królestw dzieli się na poszczególne kasty. Na samym szczycie jest Rodzina Królewska, potem wojsko i zwykli posiadacze mocy. Tak na marginesie, żaden nieśmiertelny nie może urodzić się bez mocy. Potem przez dwadzieścia pięć lat, lub jeśli nastąpi wcześniejsza śmierć, moce się ujawniają. Nieśmiertelni, którzy spokojnie dożywają dwudziestu pięciu lat, już rok wcześniej zaczynają czuć się dziwnie, aż w końcu po przekroczeniu magicznej bariery popełniają samobójstwo... wiem, że jest to dość drastyczne... ale w ten sposób pozbywają się poprzedniego życia i wchodzą w nowe. Po tym jak taka osoba umrze odnajduje ją odpowiedni nieśmiertelny i pomaga oswoić się z nowym życiem. Tylko z tobą jest jakoś dziwnie. Przewodnicy powinni umierać zaraz po narodzinach i zostać wychowywanym prze jakąś rodzinę królewską. Z tobą było inaczej, więc możesz czuć się wyjątkowa. - Uśmiechnął się delikatnie. - Z rzeczy ogólnych to raczej wszystko. Opiszę ci teraz mniej więcej pierwsze Królestwo, z którym zetkniesz się na poważnie. Nie wiem czy wiesz, ale niedawno udało ci się poznać Króla Ognia i jego córkę.
- Kai.. - Daniel przytaknął. Spodziewałam się, że Kai jest kimś ważnym... ale, że ma już córkę? Coś ścisnęło mnie w żołądku. Postanowiłam jednak pogodzić się z tą myślą żeby móc dalej wchłaniać wiedzę.
- Pierwsze Królestwo o którym się pouczysz to Królestwo Wiatru. Jeszcze dziś poznasz jedną z posiadaczek mocy wiatru. Ogólny podział, który ci przedstawiłem wcześniej działa w tym Królestwie tak jak w każdym innym. Jego przedstawiciele mogą kontrolować wiatr, a co za tym idzie poniekąd też inne żywioły. Najsilniejszą moc ma oczywiście Rodzina Królewska, ponieważ oni jako jedyni szkolą swoje dzieci od urodzenia. Drudzy w kolejności z najsilniejszymi mocami są dowódcy wojska. W samym wojsku znajdują się wybitne jednostki wybierane spośród ostatniej kasty, nie ważne czy się jest kobietą czy mężczyzną. Do wojska wciela się każdego kto ma ponadprzeciętne zdolności. Według mnie wiatr jest najgroźniejszym żywiołem. Może kontrolować ogień, wodę, nawet po części ziemię i piorun. Na szczęście tylko kiedy znajdzie się dostatecznie blisko nich. Najłatwiej ma z ziemią, a żeby zająć się wodą i piorunem zawsze może przyciągnąć sobie odpowiednią chmurę. O sile wiatru i umiejętności tworzenia tornad i łączenia się z innymi żywiołami decyduje jedynie wrodzona umiejętność, a czasem nawet spryt. Nie raz zdarzało się, że uporem nieśmiertelni powiększali swoje umiejętności. To jednak tylko nieliczne przypadki. Trzeba się na prawdę natrudzić, żeby się udało.
- Przestań biadolić, teoria jest nudna. - Spojrzałam na wejście. O ścianę opierała się wysoka blondynka o szarych oczach. - Miło mi cię poznać Lili, jestem Marta i będę cię uczyć ciekawszych rzeczy. - Uśmiechnęła się szeroko.
- Mam nadzieję. Ale szczerze mówiąc coś czuję, że sobie nie poradzę.
- To się okaże na treningu. A ty przestań z tą miną zbitego psa. Wszystko będzie dobrze. - Spojrzałam w stronę Daniela. Znów się czymś martwił... co ja gadam znów... ciągle, tyle, że teraz bardziej. Po chwili zerwał się z miejsca i wyszedł z pomieszczenia. - Ej! Co ci jest? - Krzyknęła Marta. Tak samo jak ja była całkiem zdezorientowana.
- Co mu jest? - spytałam po chwili.
- Nie mam pojęcia. Ale nigdy się tak nie zachowywał. Może myśli, że nie zdążymy cię wyszkolić. Ehh... dobra, nie traćmy czasu, chodźmy trenować. Może później nam wyjaśni o co mu chodzi. - Po tych słowach wyszłyśmy na zewnątrz. Marta chciała jak najszybciej pokazać mi wszystkie techniki. Podobno powinnam bez problemu opanować je wszystkie. Miałam tylko nadzieję, że wszystko się uda... Że nie zawiodę Kai'a...
- Szukasz czegoś? - Spytał, wyraźnie rozbawiony, męski głos. Podskoczyłam ze strachu. Odwróciłam się i wbiłam plecami w najbliższą ścianę. Nieznajomy mężczyzna stał w wejściu śmiejąc się ze mnie. Odgarnęłam włosy z twarzy żeby lepiej mu się przyjrzeć. Miał niecałe metr osiemdziesiąt wzrostu, krótkie blond włosy i szaro zielone oczy. Nie były skośne jak u poprzednio poznanych ludzi, miał raczej europejskie rysy. Do tego ten zabójczy uśmiech... Zdenerwowanie szybko mi minęło.
- Kim jesteś? I czemu śmiesz mnie straszyć?! - Spytałam, na co on zareagował jeszcze większym śmiechem.
- Przepraszam Lili, nie chciałem. Mogłem przewidzieć, że po ostatnich wydarzeniach będziesz się bała wszystkiego, nawet własnego cienia.
- Bardzo zabawne! - Odpowiedziałam ze wściekłością, a on dalej się ze mnie nabijał. - Odpowiesz łaskawie na moje pierwsze pytanie?
- Jestem przyjacielem Yuki. Mam na imię Daniel - Uśmiechnął się szeroko. - A co do twojej zguby, to nie musisz się martwić. Jak już przestaniesz się na mnie wściekać pokaże ci gdzie się znajduje i jeśli będziesz chciała to pomogę ci ją przeanalizować. Yuce zależy, żebyś jak najszybciej się ze wszystkim oswoiła.
- Dobra, już się nie gniewam. Ale muszę trochę ochłonąć. - Skinął głową i wyszedł. Ja zabrałam się za poprawianie zniszczonego przeze mnie "wystroju".
Po chwili postanowiłam wyjść. Daniel siedział na skale przy wyjściu z jaskini. Była bardzo skupiony, najwidoczniej myślał o czymś bardzo ważnym.
- I jak? Gotowa na zapoznanie się z ciemną stroną mocy? - spytał i odwrócił się w moją stronę. Przytaknęłam głową. Wstał i ruszył w stronę jakiegoś przejścia. Poszłam za nim i usiadłam obok kamiennego stołu, przy którym siedział.
- Nie chcę być wścibska... ale widzę, że cię coś trapi. Jeśli chcesz...
- To nic takiego. - Przerwał mi gwałtownie. - Zabierzmy się do roboty.
Wyjął księgę spod stołu i otworzył na pierwszej stronie. Po chwili zaczął mówić.
- Słuchaj uważnie, żebym nie musiał się powtarzać, jeśli czegoś nie zrozumiesz od razu pytaj. Nie może być żadnych niejasności. Co jakiś czas poznasz osoby, które będą cię szkolić w praktyce. Ja niestety mogę pomóc tylko przy teorii. Rozumiemy się? - Przytaknęłam głową. Daniel robił wrażenie, że nie wierzy w to, że wszystko opanuję. - Więc tak. Na pierwszej stronie masz wypisane społeczności nieśmiertelnych: Światło, Mrok i Żywioł. Każda ze społeczności ma swojego guru, czy jak wolisz przewodnika. Przewodnikiem Mroku jest Diabeł, aktualnie Diabłem jest Sauda. Światło za przewodnika ma Anioła, a Żywioł Matkę naturę, chociaż zdarzali się też mężczyźni na tym stanowisku. Dlatego też, zwykli ludzie dalej ich tak nazywają, a my zmieniliśmy to na Pana Żywiołów. Teraz żywiołami nie panuje nikt.
- Jak to nikt? - Przerwałam mu szybko. - Nie ma jakiegoś zastępcy czy coś?
- Nie, i takie coś jak zastępca tu nie istnieje. No chyba, że w wojsku. Każdy z przewodników po śmierci odradza się nowo narodzonym ziemskim dziecku. Nikt inny nie może ich przejąć i żaden z z członków społeczności nie może się narodzić w ten sposób. Tak więc Pana Żywiołów na razie nie ma bo się właśnie szkoli. - Spojrzał na mnie z delikatnym uśmiechem nie ukazującym entuzjazmu.
- A w takim razie kto jest Aniołem?
- Jakby ci to powiedzieć... Właśnie cię szkoli i zastanawia się jak szybko skończy się szkolenie. - Zamilkł na chwilę. Po chwili przerzucił kartkę i kontynuował. - Przejdźmy do omawiania reszty. Każda społeczność dzieli się na poszczególne królestwa. Żywioł podzielony jest na Królestwo Wiatru, Królestwo Wody, Królestwo Ziemi, Królestwo Pioruna oraz Królestwo Ognia. Jak sama nazwa wskazuje, na czele każdego z nich stoi Rodzina Królewska, która jako jedyna może wychowywać swoje dzieci na terenie Świata Nieśmiertelnych. Jak już jesteśmy przy dzieciach. Każdy, nie ważne czy to Król czy zwykły członek społeczności, może mieć maksymalnie dwójkę dzieci. Dlatego też zdrady bardzo szybko wychodzą na jaw. Ale idźmy dalej. Każde z Królestw dzieli się na poszczególne kasty. Na samym szczycie jest Rodzina Królewska, potem wojsko i zwykli posiadacze mocy. Tak na marginesie, żaden nieśmiertelny nie może urodzić się bez mocy. Potem przez dwadzieścia pięć lat, lub jeśli nastąpi wcześniejsza śmierć, moce się ujawniają. Nieśmiertelni, którzy spokojnie dożywają dwudziestu pięciu lat, już rok wcześniej zaczynają czuć się dziwnie, aż w końcu po przekroczeniu magicznej bariery popełniają samobójstwo... wiem, że jest to dość drastyczne... ale w ten sposób pozbywają się poprzedniego życia i wchodzą w nowe. Po tym jak taka osoba umrze odnajduje ją odpowiedni nieśmiertelny i pomaga oswoić się z nowym życiem. Tylko z tobą jest jakoś dziwnie. Przewodnicy powinni umierać zaraz po narodzinach i zostać wychowywanym prze jakąś rodzinę królewską. Z tobą było inaczej, więc możesz czuć się wyjątkowa. - Uśmiechnął się delikatnie. - Z rzeczy ogólnych to raczej wszystko. Opiszę ci teraz mniej więcej pierwsze Królestwo, z którym zetkniesz się na poważnie. Nie wiem czy wiesz, ale niedawno udało ci się poznać Króla Ognia i jego córkę.
- Kai.. - Daniel przytaknął. Spodziewałam się, że Kai jest kimś ważnym... ale, że ma już córkę? Coś ścisnęło mnie w żołądku. Postanowiłam jednak pogodzić się z tą myślą żeby móc dalej wchłaniać wiedzę.
- Pierwsze Królestwo o którym się pouczysz to Królestwo Wiatru. Jeszcze dziś poznasz jedną z posiadaczek mocy wiatru. Ogólny podział, który ci przedstawiłem wcześniej działa w tym Królestwie tak jak w każdym innym. Jego przedstawiciele mogą kontrolować wiatr, a co za tym idzie poniekąd też inne żywioły. Najsilniejszą moc ma oczywiście Rodzina Królewska, ponieważ oni jako jedyni szkolą swoje dzieci od urodzenia. Drudzy w kolejności z najsilniejszymi mocami są dowódcy wojska. W samym wojsku znajdują się wybitne jednostki wybierane spośród ostatniej kasty, nie ważne czy się jest kobietą czy mężczyzną. Do wojska wciela się każdego kto ma ponadprzeciętne zdolności. Według mnie wiatr jest najgroźniejszym żywiołem. Może kontrolować ogień, wodę, nawet po części ziemię i piorun. Na szczęście tylko kiedy znajdzie się dostatecznie blisko nich. Najłatwiej ma z ziemią, a żeby zająć się wodą i piorunem zawsze może przyciągnąć sobie odpowiednią chmurę. O sile wiatru i umiejętności tworzenia tornad i łączenia się z innymi żywiołami decyduje jedynie wrodzona umiejętność, a czasem nawet spryt. Nie raz zdarzało się, że uporem nieśmiertelni powiększali swoje umiejętności. To jednak tylko nieliczne przypadki. Trzeba się na prawdę natrudzić, żeby się udało.
- Przestań biadolić, teoria jest nudna. - Spojrzałam na wejście. O ścianę opierała się wysoka blondynka o szarych oczach. - Miło mi cię poznać Lili, jestem Marta i będę cię uczyć ciekawszych rzeczy. - Uśmiechnęła się szeroko.
- Mam nadzieję. Ale szczerze mówiąc coś czuję, że sobie nie poradzę.
- To się okaże na treningu. A ty przestań z tą miną zbitego psa. Wszystko będzie dobrze. - Spojrzałam w stronę Daniela. Znów się czymś martwił... co ja gadam znów... ciągle, tyle, że teraz bardziej. Po chwili zerwał się z miejsca i wyszedł z pomieszczenia. - Ej! Co ci jest? - Krzyknęła Marta. Tak samo jak ja była całkiem zdezorientowana.
- Co mu jest? - spytałam po chwili.
- Nie mam pojęcia. Ale nigdy się tak nie zachowywał. Może myśli, że nie zdążymy cię wyszkolić. Ehh... dobra, nie traćmy czasu, chodźmy trenować. Może później nam wyjaśni o co mu chodzi. - Po tych słowach wyszłyśmy na zewnątrz. Marta chciała jak najszybciej pokazać mi wszystkie techniki. Podobno powinnam bez problemu opanować je wszystkie. Miałam tylko nadzieję, że wszystko się uda... Że nie zawiodę Kai'a...